Skip to content

Wychodząc z lądeckiego arboretum należałoby zwilżyć spierzchnięte od pysznych widoczków usta, a jako że jesteśmy na terenach wodonośnych, polecam zrobienie kilku kroków pod górę, do najbliższej ich krynicy, czyli Źródła św. Jadwigi.

Jak sami widzicie, ujęcie źródła naszej Jadwini Śląskiej to nie jakiś kątownik czy inna gazrurka wbita w ziemię, a cały pomnik wystawiony ku jej czci, jak i ku uciesze wędrowców, bo pić z niego można i usiąść na jego ławach. Zapewne jesteście ciekawi dlaczego zwykłe źródełko ujęte zostało w tak wysmakowany sposób? Spieszę więc z wyjaśnieniami.

Z pewnością już w pierwszych latach XX w. do Lądka-Zdroju przyjeżdżać zaczęli znani berlińscy potentaci przemysłowi bracia G. i M. Braun. Panowie musieli cierpieć na jakieś poważniejsze przypadłości, które wszakże zanikły po kuracjach w naszym uzdrowisku. Radość z ozdrowienia mieli tak sporą, że postanowili wyrazić ją publicznie, zlecili więc wykonanie oglądanego przez nas pomnika. Stare to były, moi Państwo, ale i dobre czasy – ludzie majętni potrafili się dzielić. Tak więc bracia Braun, ufundowali ten monument jako dar wotywny w podzięce za odzyskane zdrowie. Oni także, oddając w 1911 r. pomnik do użytku, przekazali źródło w opiekę św. Jadwidze. Oto na widocznej płaskorzeźbie podziwiać możemy wizerunek św. Jadwigi Śląskiej, która w ramionach trzyma miniaturę bazyliki w Trzebnicy. Nieotrzaskanym w dziesięciu tysiącach żywotów chrześcijańskich świętych, wyjaśniam, że św. Jadwiga Śląska, której nie należy mylić z królową i patronką Polski św. Jadwigą Andegaweńską, żyła na przełomie XII i XIII w. Pochodziła z bawarskiej familii von Andechs i saksońskich Wettynów, była żoną śląskiego Piasta Henryka I Brodatego, księcia wrocławskiego, krakowskiego i wielkopolskiego, za którego poszła jako dwunastolatka. Była ponoć osobą wyjątkowo skromną i zarazem niebywale aktywną. Budowała świątynie, między innymi wspomnianą trzebnicką bazylikę, leczyła chorych, karmiła biednych i wspierała rozwój osadnictwa na Dolnym Śląsku. Słynęła z tego, że chodziła boso i przeżyła ponad 60 lat, co w średniowieczu było przecież nie lada wyczynem. Jako swoistą zagwozdkę historyczną dodam, że w 1929 r. arcybiskup wrocławski kardynał Bertram podarował klasztorowi w Andechs, jako relikwię, drzazgę z głowy św. Jadwigi. Co drzazga robiła w świętej głowie?